Zanim Kapitan zdążył dojść do jakichkolwiek wniosków i ułożyć sobie listę osób, z którymi musi porozmawiać oraz listę pytań, jakie musi zadać, niemal cała załoga zdążyła już zejść na ląd i rozpierzchnąć się po Maladze. Rypka też postanowił zażyć uroków świata, który się nie buja (przynajmniej na trzeźwo). Rozejrzał się przed wyjściem po kajucie i ze zdziwieniem zauważył w stosiku książek na stole "Przewodnik po Maladze". Jego zdziwienie było spore, bo mógłby przysiąc, że zabrał ze sobą "Przewodnik po Marsylii".
Wandal zabrał ze stolika książkę i niedługo potem szedł już brukowanymi uliczkami portowego miasta. Przewodnik napisany był idealnie. Odwzorowywał z niezwykłą dokładnością szczegóły miasteczka, tak jakby się w ogóle nie zmieniało przez niemal sto lat od czasu, kiedy powstał. Kapitan skierował się do miejsca, które w książce było podkreślone (zapewne przez wcześniejszego czytelnika) z adnotacją "Koniecznie musisz odwiedzić!". Był to sklep "Mapy i przyprawy Obłąkanego Dika". Nazwa według Kapitana nie wydawała się trafna. Kupowanie map od kogoś, kto nazywał się Obłąkany mogło być nieco ryzykowne, przy czym ciężko stwierdzić czy bardziej ryzykowne od kupowania przypraw w takim miejscu.
Rypka ostrożnie otworzył drzwi sklepu, które skrzypnęły co najmniej tak, jakby były drzwiami do krypty. W środku za ladą siedział uśmiechnięty mężczyzna z czerwoną brodą i w kapeluszu na głowie.
- Dzień dobry. Obłąkany Dik? - próbował zgadnąć Kapitan, choć już na pierwszy rzut oka zagadka nie była trudna.
- Wolę jak mówią do mnie tylko Dik - skrzywił się sprzedawca, ale zaraz wrócił do uśmiechu - Co cię sprowadza do mojego sklepu prawie na końcu świata?
Kapitana zelektryzowała ta odpowiedź. Oczywiście mogła być po prostu zwykłym powiedzonkiem, ale Rypka w ostatnim czasie zdecydowanie przestał wierzyć w takie przypadki. "I kto jest obłąkany?" - pomyślał przez chwilę.
- Przyszedłem się rozejrzeć. Powiadają, że to ciekawe miejsce. Może znajdę u ciebie mapę, która mnie zainteresuje i przyprawię sobie ją którymś z twoich specjałów? - spróbował bez powodzenia zażartować Wandal.
- Miejsce jak miejsce Kapitanie. Niektórzy mówią, że to delikatesy kartografii, niektórzy że opętany sklep i szalony sklepikarz, a niektórzy że idealne miejsce na fontannę, zaraz po zburzeniu tej rudery. Jednak nie wezwaliśmy cię tu po to, żeby rozmawiać o handlu. Mamy z tobą kłopot Kapitanie. Czwarty raz wysyłamy cię w celu dostarczenia przesyłki na Tribiusa i czwarty raz wracasz do dzisiejszej Europy nie wykonując zadania. Czwarty raz też myślisz, że masz marzenie wielkiego odkrywcy do spełnienia. Tracimy nadzieję Rypko, a możemy stracić też Tribiusa. Zatem jeżeli byłbyś łaskaw wziąć mapę i dopłynąć do celu, bylibyśmy wysoce zobowiązani. Według naszej...
- To znaczy czyjej?! - wtrącił się zszokowany Kapitan
- Naszej! Jak powiem Ci coś więcej, to i tak to niedługo zapomnisz, a tylko we łbie ci się jeszcze bardziej zamiesza. Zatem według naszej wiedzy, jest duża szansa, że kiedy dotrzesz do celu na mapie, powinno ci się poukładać w głowie. Na razie docelowo płyniesz na Koniec Świata i to się dla ciebie nie zmienia, oprócz tego że masz ten punkt na mapie i nie będziesz znowu pływał dwa lata bez sensu, a my cię nie będziemy mam nadzieję musieli znowu miesiącami namierzać. Mamy tu bardzo ograniczone możliwości. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tak prymitywnego sprzętu, jakim tu dysponujemy. Masz tu jeszcze woreczek, musisz koniecznie spróbować - szafran jest przepyszny - zakończył Dik i powrócił do łagodnego uśmiechu z początku rozmowy.
- Czy powinienem teraz o coś zapytać? - zapytał Kapitan
- Właśnie zapytałeś, a... nie powinieneś - uciął Obłąkany
- Czyli mam się udać w podróż z tym mętlikiem w głowie. To chyba nie wróży dobrze?
- Ech. Połowę tego i tak zapomnisz w ciągu tygodnia. Drugą w ciągu miesiąca. Mam tylko nadzieję, że mapy nie zgubisz, bo Tribius nie może czekać w nieskończoność. Chociaż... - zamyślił się Dik, jednocześnie machnął ręką Kapitanowi, nakazując wyjście.
Kapitan wyszedł, popatrzył na mapę, którą trzymał w ręce, na woreczek w drugiej i powiedział tym razem głośno do siebie "I KTO TU JEST KURWA OBŁĄKANY?", zauważając jednocześnie że razem z woreczkiem trzyma "Przewodnik po oceanach".
<<Poprzedni odcinek - "Dylematy" Następny odcinek - "Alkohol" >>
<<Poprzedni odcinek - "Dylematy" Następny odcinek - "Alkohol" >>
Rypkę bym sobie odpuścił i skupił się na socjologii.
OdpowiedzUsuńJakbym się skupiał na socjologii, to kto wie, może dziś byłbym socjologiem?
OdpowiedzUsuńMiędzy wierszami (a może bardziej, przed wierszem albo po wierszu) chodziło mi o drugą część spożywania w puszczy i opis niedoszłego spotkania z Tym znanym aktorem.
OdpowiedzUsuńMiędzy wierszami nauczyłem się czytać w podstawówce, a konkretnie między "Lokomotywą" a "Ptasim radiem" :P
OdpowiedzUsuńNo człowieku, Autorze Szlachetny gdzie dcn? Od ponad miesiąca żadnych informacji. Oni się mogli tam potopic albo.... Nie to zbyt straszne... albo rumu mogło im zabraknąć!!!!
OdpowiedzUsuńRATUUUUUJ ICH!!!!
Obiecuję w tym tygodniu ze trzy teksty :)
OdpowiedzUsuń