niedziela, 17 stycznia 2016

Focus

O Focusach napisano już setki książek, że przytoczę tylko te największe bestsellery: "Focus i ja - intymność mechaniczna" z obowiązkową drugą częścią "F..c..s i ja - korozja miłości", a także "Drogi milordzie, zróbmy to w Fordzie" i nieśmiertelny dramat wojenny "Ostatni łącznik stabilizatora". Oprócz tego w sporym nakładzie wydrukowano też instrukcję do Focusa, ale to pozycja raczej dla gospodyń domowych, bo prawdziwy mężczyzna przecież instrukcji nie czyta. 

Jak jest się najmłodszym z rodzeństwa, to trzeba zaakceptować rzeczywistość, w której ma się sporo rzeczy po starszym bracie. Im szybciej się to zrobi, tym lepiej. Co prawda etap ubrań, zabawek i książek mam już za sobą, to jest jeszcze jedna rzecz, którą po starszym bracie posiadam do dziś: Focus, lat 12, karany, choć nie sądownie i biały (przynajmniej tak ma w dowodzie). Cokolwiek bym o nim nie pisał (zarówno o Fordzie, jak i o bracie), to najlepszy samochód jaki dotychczas miałem (brat też, ale co do brata nie mam porównania, bo tylko jednego posiadam). Co z tego, że rdzewieje (i Ford, i brat)? Mój mechanik - z wykształcenia filozof - powiedział kiedyś, że jeżeli w czymkolwiek mieliby się ze sobą zgodzić lewacy i neopatrioci, to w tym, że Focusy rdzewieją, 

Nigdy nie zdarzyła się jednak sytuacja, żeby Focus stanął mi na środku drogi i powiedział "Pieprzę! Nie jadę!". Znaczy raz się zdarzyła, ale to była boska interwencja. Chciałem zainwestować jakieś większe pieniądze na giełdzie (może nawet i ze trzysta złotych). Zacząłem pilnie śledzić Dow Jonesa, kiedy którejś nocy przyśnił mi się anioł z liczydłem zamiast harfy i powiedział "Nigdy nie ufaj amerykańskim wskaźnikom". Wyśmiałem demonicznie anioła i ostentacyjnie we śnie założyłem czerwone szelki. Następnego dnia Focus stanął na środku skrzyżowania z powodu braku paliwa, mimo że wskaźnik pokazywał jeszcze z pięć litrów. Ja płakałem, a następnej nocy anioł śmiał się demonicznie i przygrywał na liczydle "Hey stoopid". Ogólnie jednak można założyć, że Focus nigdy nie odmówił posługi. 

To co jednak wydarzyło się na początku tego roku, przechodzi ludzkie pojęcie. Tradycyjnie musiałem zrobić przegląd. Mądrzy ludzie ustalili kiedyś nową, świecką tradycję, że co roku trzeba jechać na Stację Kontroli Pojazdów, żeby ktoś potwierdził, że samochód jest w stanie jechać, a jak komuś samochód nie chce jechać, to trzeba go tam dopchać, żeby ktoś potwierdził że auto jest w stanie jechać. Udał się też Józef z Galilei... Pardon! To nie ta bajka. Udałem się też ja. Przegląd kończył się temu Focusu trzeciego stycznia, w niedzielę. Pojechałem więc czwartego. Ustawiłem się przed wrotami stacji i we wrotach ujrzałem niepokojące odbicie Forda. Patrzył złowrogo jednym okiem. Nic to. Sam widziałem jak kiedyś pozytywnie przeszedł przegląd samochód na cegłach, bo właściciel argumentował, że on tylko do kościoła jeździ, więc na stację nie zakładał kół, żeby opon nie zniszczyć. 

Wjechałem na tor przeszkód i mówię panu, że padła mi żarówka, ale luzik, mogę nawet na miejscu wymienić albo zadzwonić do takich ludzi, co go przekonają że wszystkie światła świecą. Pokiwał głową, wszedł pod auto i kazał mi kręcić kierownicą. Fajnie, to i tak moja ulubiona zabawa z dzieciństwa - kręcić kierownicą i udawać że się jedzie. Zacząłem kręcić i robić "brum brum", ale panu chyba szybko się zabawy nudziły, bo po kilku sekundach wyszedł, kazał po kolei zapalać światła, po czym mówi: "Dobra, to otwórzmy jeszcze maskę, sprawdzimy numery". Mówię mu, że nie trzeba otwierać, bo ja z sobotniego losowania na pamięć znam. Nie uwierzył i kazał otworzyć. Tutaj zaczyna się zasadnicza część zabawy. Maska w Fordzie to nie jakieś tam pitu, pitu, że pociągniesz dźwignię i się otworzy. Nie! Maskę w Fordzie otwiera się kluczykiem - jak resory w Syrence. W KAŻDYM Focusie otwiera się maskę kluczykiem. Oprócz mojego. W moim otworzyć się nie chciała. Pan zaprosił mnie do biura i mówi: 

- Prywatnie to ja mogę nawet pana lubić, ale za dużo świadków. Sworzeń wahacza jest do wymiany. 

- Ok - powiedziałem - Sworzeń ważna rzecz, czymkolwiek jest, w każdym razie brzmi groźnie, więc musi być istotny. 

- Poza tym nie ma pan lewego światła mijania.

- Sam to panu powiedziałem przecież. Mogę wymienić na miejscu. To znaczy nie mogę, bo maska się nie otwiera, ale mógłbym, gdyby się otwierała, bo mam żarówkę. 

- Nie ma pan też z przodu świateł pozycyjnych...

- A do czego one są, bo ja dawno prawo jazdy robiłem i nigdy ich nie używałem?

- ...i z tyłu.

- A skąd ja mam wiedzieć, czego ja nie mam z tyłu? Dopóki nikt mi nie powie to nie wiem, bo nie widzę.

- ...i stopu. Wynik negatywny. Proszę naprawić i wrócić w ciągu dwóch tygodni.

Cóż. Ja rozumiem, że choinka bez świateł może nie przejść przeglądu, ale żeby samochód przez takie duperele z drogi eliminować? Nic to. Wstawiłem auto do mechanika i mówię mu, żeby sworzeń wymienił, bo to bardzo istotny element auta jest. Mechanik, jak to mechanik odpowiedział: "Niebo gwiaździste nade mną, a sworzeń moralny we mnie." Powiedziałem mu też o masce, on mi o maskach jakie wszyscy nosimy i rozstaliśmy się w zadumie. Przyszedłem do niego po dwóch dniach. Sworzeń wymienił, maski nie otworzył. Otworzył za to usta. Oczekiwałem, że Heideger się odezwie albo inny Sartre, a on powiedział: "Jedź z tym do jakiegoś speca od zamków, bo ja musiałbym ci coś rozpierdolić, żeby się dostać do środka, a nie bardzo wiem co, żeby nie kosztowało za dużo". 

Umówiłem się do speca na poniedziałek, ale w międzyczasie powymieniałem wszystkie żarówki z tyłu i pojechałem na SKP błagać o litość. Powiedziałem, że wszystko co mogłem, wymieniłem, tylko tej maski otworzyć nie mogę, dzieci głodne w domu, bo nie mogę bez przeglądu do Biedronki pojechać. Pan spojrzał na mnie, na Focusa, wziął kluczyk, pogmerał przy masce i powiedział "No. Nie otwiera się. Na moje oko przez mrozy. Podbiję panu przegląd, a pan weź pod domem farelkę przystaw, może pomoże."

Wróciłem pod dom. Wziąłem opalarkę i jąłem opalać. Otworzyłem maskę i zmieniłem żarówki. Zaznaczyć trzeba, że kto ma Focusa ten wie, co to znaczy wymiana żarówek w Focusie. Kto nie ma Focusa musi mi uwierzyć na słowo, że nauczywszy się w ciemno zdejmować i zakładać sprężynki trzymające żarówkę, właściciel Focusa palcami może wszystko. Żony, dziewczyny i kochanki właścicieli Focusów na pewno to potwierdzą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz